Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi ludwikon z miasteczka Bielsko-Biała. Mam przejechane 11153.50 kilometrów w tym 1794.60 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 13.34 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 144244 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy ludwikon.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

50-99 km

Dystans całkowity:3027.50 km (w terenie 556.00 km; 18.36%)
Czas w ruchu:158:18
Średnia prędkość:18.71 km/h
Maksymalna prędkość:75.00 km/h
Suma podjazdów:52405 m
Liczba aktywności:44
Średnio na aktywność:68.81 km i 3h 40m
Więcej statystyk
  • DST 78.00km
  • Teren 32.00km
  • Czas 05:16
  • VAVG 14.81km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Podjazdy 1869m
  • Sprzęt KTM /SPRZEDANY/
  • Aktywność Jazda na rowerze

Spotkanie na szczycie

Niedziela, 19 maja 2013 · dodano: 01.06.2013 | Komentarze 0

Pobudka po weselu nie należała do najprzyjemniejszych. Jak wiadomo na kaca najlepsza jest praca, a że była to niedziela i pracować nie wypada, postanowiłem popedałować. Miało być lajtowe tempo do Szczyrku, na Błątnią i do Jaworza, gdzie po imprezie został mój samochód. W Szczyrku zadzwoniłem jednak do chłopaków z BBriderZ podejrzewając, że mogą być gdzieś w pobliżu realizując niedzielny trening. Okazało się, że i owszem - dojeżdżali do przełęczy Kubalonka z zamiarem wspinania się na Baranią Górę. Odpuściłem zatem plan Błatniej i wyruszyłem im na spotkanie. Pognałem na przeł. Salmopol. Zamierzałem wjechać tam na spokojnie ale jakoś tak wyszło, że stanąłem w szranki z innym kolarzem i w efekcie ostrej, acz przyjaznej rywalizacji pobiłem chyba swój rekord czasowy w wjeździe na ów przełęcz na górskim rowerze. Następny kilometr wymagał niestety podejścia z buta, ale dalej było już tylko lepiej. Bardzo lubię czerwony szlak w stronę Malinowskiej Jaskini - oferuje on sporą różnorodność terenu:

Dalsza część trasy to już to co tygryski lubią najbardziej. Jazda grzbietem gór nie ma sobie równych. Krótkie zjazdy i podjazdy, parę szybkich odcinków - praktycznie wszystko do wyjechania. Jeszcze ten piaszczysty charakter rejonu Rezerwatu Baraniej góry - idealnie!



Spotkania chłopaków spodziewałem się przed Baranią, a jednak zdążyłem wjechać na ten drugi po Skrzycznem szczyt Beskidu Śląskiego i jeszcze chwilkę musiałem na nich poczekać. Po krótkiej przerwie już wspólnie pomknęliśmy w stronę Skrzycznego. Szkoda, że jadąc na rowerze nie ma możliwości pstrykania tylu zdjęć co podczas trekkingu. Widoki były bowiem niesamowite. Niespodzianką była dla mnie Malinowska Skała - zniknęły gdzieś porastające ten teren drzewa.



Pokonawszy w siodle kilka mniej lub bardziej stromych podjazdów dojechaliśmy do ostatniego-najwyższego szczytu na trasie. Tam krótkie oczekiwanie na Jakubów, którzy zostali nieco w tyle, posiłek w postaci batona i herbaty i można było przystąpić do skonsumowania wisienki z dzisiejszego górskiego tortu, a mianowicie zjazdu zielono-czerwonym szlakiem do Buczkowic.


Jak do tej pory cieszyłem się z prawie 100% wyjeżdżalności, tak na odcinku zielonego szlaku można być z siebie dumnym gdy wszystko się zjedzie nie schodząc z siodła. I prawie by mi się to udało gdyby nie efektywny przelot przez kierownicę na jednym ze stromszych, mocno ukorzenionych odcinków. Na szczęście skończyło się na lekkich zadrapaniach. W momencie gdy zielony szlak przechodzi w czerwony nie ma miejsca dla wielbicieli rekraacyjnej jazdy. Ten singletrack wprost namawia do oszczędzania okładzin hamulcowych. Mając przed sobą takich wyjadaczy jak Maciek i Paweł znalazłem się w Buczkowicach bardzo szybko. Niestety nie mogłem sobie pozwolić na oczekiwanie na pozostałą dwójkę (jak się później okazało Kuba złapał kapcia) i już samotnie popedałowałem w stronę Bielska, a następnie do Jaworza.
Beskid Śląski po raz kolejny udowodnił swoje dopasowanie do bieżników spragnionych go opon.




  • DST 92.00km
  • Teren 58.00km
  • Czas 07:10
  • VAVG 12.84km/h
  • VMAX 72.00km/h
  • Temperatura 11.0°C
  • Podjazdy 2800m
  • Sprzęt KTM /SPRZEDANY/
  • Aktywność Jazda na rowerze

bbRiderZ - Beskid Mały: 1-0

Środa, 1 maja 2013 · dodano: 02.05.2013 | Komentarze 1

To był niesamowity dzień. Pobudka o 6:00 i od 7:00 w siodle przez ponad 7 godzin. Razem z chłopakami z bbRiderZ (w sumie 14 osób) przemierzyliśmy Beskid Mały od Hrobaczej Łąki po Leskowiec. Myślę, że zwycięsko wyszliśmy z tej walki!
Zaczęło się dosyć nieprzyjemnie bo jazdą w deszczu przez pierwsze 40min. i moim ślizgiem po mokrym asfalcie w drodze do miejsca spotkania. Z obdartym łokciem, kolanem i kostkami, na szczęście bez strat w sprzęcie pognałem dalej. W Lipniku Górnym zjechaliśmy z asfaltu i leśnymi drogami, w totalnej mgle wspięliśmy się na Hrobaczą Łąkę. Stamtąd, uważając by nie zahaczyć o żadną brzozę, pomknęliśmy do Porąbki-niestety asfaltem aby jak najszybciej dojechać do czekających na nas kolejnych (trzech) członków ekipy. W tym miejscu część chłopaków się zbuntowała i ruszyli prosto na Przełęcz Kocierską drogą asfaltową przez Wielką Puszczę, z pominięciem Żaru. Większość zmierzyła się jednak z trudnym podejściem na tę górę:


Wąskimi i grząskimi ścieżkami dotarliśmy w końcu na Kocierz gdzie znów byliśmy w komplecie...no prawie, bo dwóch z nas zapędziło się podczas szaleńczego zjazdu w dół i zgubili właściwą drogę. Dogonili nas dopiero na Potrójnej - w miejscu kolejnej dłuższej przerwy.


Na malowniczym szlaku z Potrójnej w kierunku Leskowca miała miejsce pierwsza poważna awaria. Dla jednego z nas był to praktycznie koniec jazdy gdyż urwał się hak przerzutki. Kolejna identyczna usterka miała miejsce na zielonym szlaku w drodze powrotnej z Leskowca. Dwóch bikerów nie miało możliwości ukończenia rajdu :(

U celu naszej wyprawy dopadliśmy jednocześnie bufet schroniska. Każdy zamówił po zupce, a niektórzy również i drugie danie. Uzupełniliśmy zapasy wody, pstryknęliśmy pamiątkowe zdjęcie i ustaliliśmy drogę powrotną. Czterech z nas (w tym co oczywiste pechowiec od urwanego haka) wybrało zjazd do Andrychowa i powrót asfaltem, a reszta kwintesencje MTB czyli zielony szlak do wsi Łysina. W tym celu musieliśmy wrócić się do Łamanej Skały (Madohora) i na rozjeździe skręcić w lewo. Od tej chwili można było się napawać mikstem szybkich, technicznych zjazdów i krótkich podjazdów.

Z wysoko położonej Łysiny biliśmy rekordy prędkości na asfaltówce do Okrajnika. Dalej pozostało już "tylko" wrócić ponad 30km. do Bielska przez wykańczającą fizycznie i psychicznie Przeł. Przegibek. Na przełęczy prowadząca czwórka musiała poczekać chwilkę na resztę bardziej osłabionych, po czym wszyscy podziękowaliśmy sobie za wspaniały dzień i każdy swoim tempem pojechał w stronę domów.


P.S. Zdjęcia "skradzione" od Kuby, Seby i Karela




  • DST 78.00km
  • Czas 03:15
  • VAVG 24.00km/h
  • VMAX 73.00km/h
  • Temperatura 21.0°C
  • Podjazdy 1261m
  • Sprzęt mERIDA
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nie muszę się wstydzić

Czwartek, 25 kwietnia 2013 · dodano: 25.04.2013 | Komentarze 3

Jeśli wziąć pod uwagę dystans i przewyższenia to jest to pierwsza trasa w tym roku, której nie muszę się wstydzić. Nareszcie wjechałem asfaltem na przeł. Kocierską. Bardzo malownicza trasa! Postanowiłem zatoczyć pętelkę omijając przeł. Przegibek, choć już wiem, że w przyszłości zrobię tą trasę w odwrotnym kierunku z Przegibkiem jako pierwszym podjazdem. Najbardziej w kość dała mi przełęcz Targanicka łącząca Wielką Puszczę z Targanicami. Po zjeździe z Kocierza nie spodziewałem się, że przede mną taka stromizna. Ledwo dałem radę na szosowych przełożeniach. Tak czy owak trasa udana, wreszcie poczułem satysfakcję z przebytej trasy. Ponadto zawsze przyjemnie jest jeździć w miejscach gdzie mnie jeszcze nie było (przynajmniej na kolarce).

Zapora w Tresnej i śnieg na stoku góry Żar:
AquaPark na Kocierzu:

Przeprawa przez Sołę w Porąbce:


Kategoria 50-99 km, Szosa


  • DST 87.00km
  • Czas 03:29
  • VAVG 24.98km/h
  • VMAX 60.00km/h
  • Temperatura 3.0°C
  • Sprzęt mERIDA
  • Aktywność Jazda na rowerze

Repair tour

Środa, 21 listopada 2012 · dodano: 21.11.2012 | Komentarze 3

Jaka jest podstawowa wada oddawania auta do mechanika zamiast naprawienia usterki samemu? Koszt robocizny oczywiście. A czy są jakieś zalety? Tak! Wolny czas! I tak oto za 100zł miałem na tyle wolnego czasu aby zrobić pętelkę przez narciarskie kurorty: Szczyrk i Wisłę. O 9:30 mgła zakrywała Bielsko i odpuściła dopiero w Szczyrku. Przez tą miejscowość jechało się najprzyjemniej ze względu na pogodę właśnie.



Po drugiej stronie przełęczy niestety znów zrobiło się szaro i zimno. Na Salmopol wyjątkowo ciężko mi się wjeżdżało. Przyzwyczajony do przełożeń w góralu marzyłem o dodatkowej tarczy z przodu. Ale...przynajmniej byłem niejako zmuszony do szybszej jazdy.





Zjazd długi i przyjemny - nawet oczy mi łzawiły ale to chyba nie z powodu wzruszenia, a braku okularów. W Wiśle i Ustroniu celowo troszkę pobłądziłem po ścieżce rowerowej wdłóż Wisły, niestety często ją opuszczając ze względu na brak asfaltu. Chciałem sprawdzić jej stan pod kątem przyszłych przejażdżek z przyczepką rowerową. Ciekawym miejscem był podwieszony most na Wiśle na szlaku rowerowym:


W gęstej mgle jazda po ruchliwych drogach nie należała do najbezpieczniejszych.


Zmarznięte palce w dłoniach odzyskały ciepło dopiero w Górkach Wlk. Stamtąd pojechałem pozostałościami asfaltowej drogi przez las do Jaworza Nałęże, mijając ciekawostkę przyrodniczą: stary dąb szypułkowy o obwodzie 705cm. i wys. 22m. ustanowiony pomnikiem przyrody w 1954r. Asfalt na tym odcinku jest w opłakanym stanie, a od końca zabudowań nie ma go wcale. Z Jaworza do Bielska jest już "z górki". Wstąpiłem do domu na obiad i akurat autko było do odbioru.


<object width="100%" height="450"><param name="movie" value="http://www.youtube.com/v/YA5-jefyS5U"> <embed src="http://www.youtube.com/v/YA5-jefyS5U" type="application/x-shockwave-flash" wmode="transparent" width="100%" height="450"></embed></object>&feature=g-upl


Kategoria 50-99 km, Szosa