Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi ludwikon z miasteczka Bielsko-Biała. Mam przejechane 11153.50 kilometrów w tym 1794.60 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 13.34 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 144244 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy ludwikon.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2011

Dystans całkowity:77.00 km (w terenie 50.00 km; 64.94%)
Czas w ruchu:05:30
Średnia prędkość:14.00 km/h
Suma podjazdów:3075 m
Liczba aktywności:1
Średnio na aktywność:77.00 km i 5h 30m
Więcej statystyk
  • DST 77.00km
  • Teren 50.00km
  • Czas 05:30
  • VAVG 14.00km/h
  • Podjazdy 3075m
  • Sprzęt KTM /SPRZEDANY/
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pętelka w beskidzie

Środa, 8 czerwca 2011 · dodano: 21.09.2012 | Komentarze 0

Po prawie dwóch tygodniach od ostatniej, całkiem przyzwoitej moim zdaniem trasy po górach postanowiłem z Robertem wykonać coś w tym samym stylu. Wyruszyliśmy zatem z Bielska-Białej w kierunku przeł. Salmopol. Lubię ten podjazd szczególnie kiedy nie jadę sam, a to dlatego, że nawet jeśli - tak jak tym razem - założymy, że jedziemy bez napinania się, to w efekcie i tak jazda we dwójkę wymusza niejako szybkie tempo i końcowy wynik czasowy zawsze okazuje się niezły.
Wobec powyższego troszkę zdyszani zjechaliśmy po 20 km. asfaltu w teren na żółty, a następnie niebieski szlak w kierunku Równicy, szczytu, na którym rzadko można spotkać turystów innych niż zmotoryzowanych.

Ma to swoje plusy bo mogliśmy popatrzeć na wygrzewające się w słońcu niczym nad wodą młode ciałka. No ale nie po to tu przyjechaliśmy. Mimo wszystko więcej frajdy miał nam dostarczyć zjazd żółtym szlakiem do Górek Małych i Wielkich.

Dobrze, że na dole zaopatrzyłem się w sporo picia bo podjazd na Błatnią z Górek Wielkich to była istna katorga. Długa droga, spore przewyższenie i więcej prowadzenia niż jechania. A do tego upierdliwe muchy!!!
Zjazd ze szczytu niebieskim szlakiem do zapory w Wapienicy to już trasa dobrze mi znana więc jechałem dla zabawy z zamkniętymi oczami... a taki żarcik.


Aura sprzyjała więc wpadliśmy jeszcze do Baru strudzonego rowerzysty na piwko z cieszyńskiego browaru. Mniam jak smakowało.
Ku naszemu zaskoczeniu zrobiliśmy nieco więcej kilometrów niż podczas ostatniej, podobnej pętli ale to za sprawą dojazdu do szczyrku asfaltem.


Kategoria Beskid Śląski, MTB