Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi ludwikon z miasteczka Bielsko-Biała. Mam przejechane 11153.50 kilometrów w tym 1794.60 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 13.34 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy ludwikon.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2013

Dystans całkowity:476.50 km (w terenie 129.00 km; 27.07%)
Czas w ruchu:29:13
Średnia prędkość:16.31 km/h
Maksymalna prędkość:72.00 km/h
Suma podjazdów:9044 m
Liczba aktywności:10
Średnio na aktywność:47.65 km i 2h 55m
Więcej statystyk
  • DST 78.00km
  • Teren 32.00km
  • Czas 05:16
  • VAVG 14.81km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Podjazdy 1869m
  • Sprzęt KTM /SPRZEDANY/
  • Aktywność Jazda na rowerze

Spotkanie na szczycie

Niedziela, 19 maja 2013 · dodano: 01.06.2013 | Komentarze 0

Pobudka po weselu nie należała do najprzyjemniejszych. Jak wiadomo na kaca najlepsza jest praca, a że była to niedziela i pracować nie wypada, postanowiłem popedałować. Miało być lajtowe tempo do Szczyrku, na Błątnią i do Jaworza, gdzie po imprezie został mój samochód. W Szczyrku zadzwoniłem jednak do chłopaków z BBriderZ podejrzewając, że mogą być gdzieś w pobliżu realizując niedzielny trening. Okazało się, że i owszem - dojeżdżali do przełęczy Kubalonka z zamiarem wspinania się na Baranią Górę. Odpuściłem zatem plan Błatniej i wyruszyłem im na spotkanie. Pognałem na przeł. Salmopol. Zamierzałem wjechać tam na spokojnie ale jakoś tak wyszło, że stanąłem w szranki z innym kolarzem i w efekcie ostrej, acz przyjaznej rywalizacji pobiłem chyba swój rekord czasowy w wjeździe na ów przełęcz na górskim rowerze. Następny kilometr wymagał niestety podejścia z buta, ale dalej było już tylko lepiej. Bardzo lubię czerwony szlak w stronę Malinowskiej Jaskini - oferuje on sporą różnorodność terenu:

Dalsza część trasy to już to co tygryski lubią najbardziej. Jazda grzbietem gór nie ma sobie równych. Krótkie zjazdy i podjazdy, parę szybkich odcinków - praktycznie wszystko do wyjechania. Jeszcze ten piaszczysty charakter rejonu Rezerwatu Baraniej góry - idealnie!



Spotkania chłopaków spodziewałem się przed Baranią, a jednak zdążyłem wjechać na ten drugi po Skrzycznem szczyt Beskidu Śląskiego i jeszcze chwilkę musiałem na nich poczekać. Po krótkiej przerwie już wspólnie pomknęliśmy w stronę Skrzycznego. Szkoda, że jadąc na rowerze nie ma możliwości pstrykania tylu zdjęć co podczas trekkingu. Widoki były bowiem niesamowite. Niespodzianką była dla mnie Malinowska Skała - zniknęły gdzieś porastające ten teren drzewa.



Pokonawszy w siodle kilka mniej lub bardziej stromych podjazdów dojechaliśmy do ostatniego-najwyższego szczytu na trasie. Tam krótkie oczekiwanie na Jakubów, którzy zostali nieco w tyle, posiłek w postaci batona i herbaty i można było przystąpić do skonsumowania wisienki z dzisiejszego górskiego tortu, a mianowicie zjazdu zielono-czerwonym szlakiem do Buczkowic.


Jak do tej pory cieszyłem się z prawie 100% wyjeżdżalności, tak na odcinku zielonego szlaku można być z siebie dumnym gdy wszystko się zjedzie nie schodząc z siodła. I prawie by mi się to udało gdyby nie efektywny przelot przez kierownicę na jednym ze stromszych, mocno ukorzenionych odcinków. Na szczęście skończyło się na lekkich zadrapaniach. W momencie gdy zielony szlak przechodzi w czerwony nie ma miejsca dla wielbicieli rekraacyjnej jazdy. Ten singletrack wprost namawia do oszczędzania okładzin hamulcowych. Mając przed sobą takich wyjadaczy jak Maciek i Paweł znalazłem się w Buczkowicach bardzo szybko. Niestety nie mogłem sobie pozwolić na oczekiwanie na pozostałą dwójkę (jak się później okazało Kuba złapał kapcia) i już samotnie popedałowałem w stronę Bielska, a następnie do Jaworza.
Beskid Śląski po raz kolejny udowodnił swoje dopasowanie do bieżników spragnionych go opon.




  • DST 17.00km
  • Czas 01:25
  • VAVG 12.00km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • Sprzęt Chariot
  • Aktywność Jazda na rowerze

Z mamą w przyczepce

Niedziela, 19 maja 2013 · dodano: 20.05.2013 | Komentarze 0

Dzisiaj wybrałam się z mamą do dziadków. Początkowo jechał z nami również tato ale szybko odłączył się by pojeździć gdzieś w terenie, natomiast aż do Międzyrzecza towarzyszyli nam drudzy dziadkowie i wujek. Z Międzyrzecza ja pojechałam z mamą do Mazańcowic, a oni na działkę do Rudzicy


Kategoria 0-49 km, Z dzieckiem


  • DST 48.00km
  • Czas 01:43
  • VAVG 27.96km/h
  • VMAX 70.00km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • Sprzęt Raleigh /SPRZEDANY/
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do M.

Wtorek, 14 maja 2013 · dodano: 14.05.2013 | Komentarze 0

Z Bielska do Mazańcowic przez: Jasienicę, Bielowicko, Roztropice, Landek, Ligotę.
Jazda bardzo spokojna poza ostatnimi sześcioma kilometrami podczas których pracowałem (35-40 km/h) na podwyższenie średniej do 28km/h. Udało się dosłownie na ostatnich metrach zaplanowanej trasy.


Kategoria 0-49 km, Z dzieckiem


  • DST 19.00km
  • Teren 8.00km
  • Czas 01:40
  • VAVG 11.40km/h
  • Podjazdy 786m
  • Sprzęt KTM /SPRZEDANY/
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nauka jazdy

Sobota, 11 maja 2013 · dodano: 11.05.2013 | Komentarze 1


Miałem dziś przyjemność zabrać na wycieczkę osoby, które z jazdą w terenie miały do czynienia mało lub wcale. Radziły sobie dobrze choć konieczne było kilka spostrzeżeń, o których mam nadzieję będą pamiętać. Na przykład:
1. Mierz siły na zamiary - nie ma sensu zaczynać podjazdu na Przegibek pełną parą bo sił nie starczy nawet do połowy i do celu dojedziesz ostatni.
2. Przełożenie dobieramy najlepiej przed lub idealnie na początku wzniesienia, a nie staramy się to zrobić gdy już praktycznie staniemy w miejscu z powodu zbyt ciężkiego biegu.
3. NIE SIEDZIMY PODCZAS ZJAZDU W TERENIE
4. W sytuacji kryzysowej (utrata równowagi przy zjeździe) ostrożnie obchodzimy się z przednim hamulcem bo salto przez kierownicę, choć efektowne, do przyjemnych nie należy.
5. Jedyną słuszną pozycją przy zjeździe jest poz. stojąca z pupą wysuniętą do tyłu - przenoszenie ciężaru w przód i asekuracyjne wysuwanie nogi do przodu jest niebezpieczne!
Mimo trudnych warunków pogodowych i jak by nie było wymagającej trasy (wjazd na przeł. Przegibek, narciarskim na Magurkę i szybkim czerwonym do Straconki) humory dopisywały i na pewno nie jest to ich (nasza) ostatnia akcja górska.



Kategoria 0-49 km, Beskid Mały, MTB


  • DST 138.50km
  • Czas 05:28
  • VAVG 25.34km/h
  • VMAX 69.00km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • Podjazdy 1558m
  • Sprzęt Raleigh /SPRZEDANY/
  • Aktywność Jazda na rowerze

Projekt Wisła

Czwartek, 9 maja 2013 · dodano: 09.05.2013 | Komentarze 3

Projekt Wisła to międzynarodowa etapówka kolarska... a tak poważnie to musiałem coś załatwić w Czechowicach-Dziedzicach i był to niezły pretekst do zatoczenia pętli. Nazwę wymyśliłem po drodze przejeżdżając kolejno przez: Wisłę Wielką, Wisłę Małą i Wisłę - tą właściwą :)
Podczas tej wycieczki zaliczyłem pierwszą glebę nie zdążywszy wypiąć się z pedałów - podczas próby podjechania terenem na zaporę w Goczałkowicach.

Do Skoczowa kilometry leciały aż miło. Był tylko jeden problem-cholernie nudna taka jazda po płaskim.
Między gminą Chybie, a Skoczowem jedzie się przez piękny obszar leśny - w sumie jedyna odskocznia od monotonni dotychczasowej trasy.

W Górkach Wlk. zrobiłem sobie przerwę na małe co nie co. W drodze do Ustronia wreszcie pojawiły się niewielkie wniesienia. Przez Wisłę jechało mi się na tyle dobrze, że postanowiłem uzupełnić pętlę o wjazd na przeł. Kubalonka.

Mając w nogach już 95km. z satysfakcją minąłem na podjeździe kolarza na pięknej kolarce Specialized'a i z krótkim zatrzymaniem na poniższą fotkę charakterystycznego miejsca pomknąłem w dół drogą przy zamku prezydenta RP (ciekawe czy Prezydent Polski - którykolwiek, choć raz dojechał do swojej posesji rowerem (czy zawsze helikopterem)?


Zatrzymałem się jeszcze na sekundkę przy drugim już tego dnia zalewie (jez. Czerniańskie)

...i na sucho bo bez picia dotarłem przez przeł. Salmopol do Szczyrku. Podjazd mimo, iż mozolny pozwolił tak jak poprzedni skupić się na bólu nóg, a nie tylko tyłka. W Szczyrku, po odpoczynku żywieniowym odechciało mi się jechać - tak dobrze siedziało się w słoneczku na ławeczce. Ale jak mus to mus! Do domu zameldowałem się po 6 godzinach od wyjazdu. Wyjazd bardzo satysfakcjonujący bo zaliczyłem wreszcie Kubalonkę i Salmopol od strony Wisły, a ponadto wykręciłem chyba swój rekord kilometrażowy.


Kategoria Szosa, 100-199 km


  • DST 15.00km
  • Czas 01:04
  • VAVG 14.06km/h
  • Temperatura 21.0°C
  • Sprzęt Chariot
  • Aktywność Jazda na rowerze

Na ciastko do "Rancza pod Strusiem"

Wtorek, 7 maja 2013 · dodano: 07.05.2013 | Komentarze 0


Kategoria 0-49 km, Z dzieckiem


  • DST 31.00km
  • Teren 21.00km
  • Czas 02:49
  • VAVG 11.01km/h
  • Temperatura 17.0°C
  • Podjazdy 1328m
  • Sprzęt KTM /SPRZEDANY/
  • Aktywność Jazda na rowerze

Magurka drobnym druczkiem

Poniedziałek, 6 maja 2013 · dodano: 06.05.2013 | Komentarze 2

Halo, Robert. Jedziesz ze mną na Magurkę? Tak zaczęło się fajne łojenie po okolicznych stokach Beskidu Małego. Wjechaliśmy dwa razy na Magurkę oraz na Gaiki zaliczając tym samym dwa genialne zjazdy - czarny szlak do Łodygowic oraz czerwony do Straconki. Podsumowaniem wypadu był taki dialog: - Przez telefon zapomniałeś dodać, że planujesz na Magurkę wjechać dwa razy + Gaiki. - To było drobnym druczkiem.



<object width="100%" height="450"><param name="movie" value="http://www.youtube.com/v/jYTC2iVmquY"> <embed src="http://www.youtube.com/v/jYTC2iVmquY" type="application/x-shockwave-flash" wmode="transparent" width="100%" height="450"></embed></object>&feature=youtu.be


Kategoria 0-49 km, Beskid Mały, MTB


  • DST 12.00km
  • Czas 00:50
  • VAVG 14.40km/h
  • Temperatura 19.0°C
  • Sprzęt Chariot
  • Aktywność Jazda na rowerze

Na plac zabaw

Niedziela, 5 maja 2013 · dodano: 06.05.2013 | Komentarze 0


Kategoria 0-49 km, Z dzieckiem


  • DST 26.00km
  • Teren 10.00km
  • Czas 01:48
  • VAVG 14.44km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • Podjazdy 703m
  • Sprzęt KTM /SPRZEDANY/
  • Aktywność Jazda na rowerze

I'm riding in the rain

Piątek, 3 maja 2013 · dodano: 03.05.2013 | Komentarze 2

Godzina 14:00 - przestało padać. Jadę! Wyszedłem przed blok bez ustalonego celu. Jakoś tak odruchowo zacząłem jechać w stronę Przegibka. Stwierdziłem, że to dobry kierunek bo po asfalcie, a rower wczoraj dopieszczony, aż żal ubłocić. Zamierzałem zjechać do Międzybrodzia i zrobić pętlę przez Tresną. Ale w ciągu 30min do przełęczy plany się pozmieniały. Po pierwsze-dlaczego na szosową trasę wziąłem górala? Po drugie-mgła na tyle duża, że trochę nieswojo czułem się wśród samochodów. W dodatku zatrzymał się przy mnie patrol drogówki i zasugerował założenie oświetlenia. Tylko skąd je wziąć? Także niewiele się zastanawiając skręciłem na przełęczy w las i postanowiłem wjechać, a następnie zjechać z Magurki zachwalanym przez Jakubiszona czarnym szlakiem do Łodygowic.
Narciarski szlak na szczyt, nie licząc jednorazowego kłopotu z przerzutką wyjechałem w całości (nowa oponka trzyma dobrze). Klimat jak z horroru Silent Hill. Schroniska nie było widać spod budynku stacji narciarskiej.


O dziwo spotkałem na szczycie kilkoro turystów. Po zjedzeniu batona czas było zacząć zjeżdżać. Początek szlaku znałem bo już nim jechałem. I tak jak poprzednim razem nie zachwycał. Szeroki wąwóz z nadmiarem luźnych kamieni. Postanowiłem jednak wytrwać do końca i nie zbaczać fajnym singielkiem ze szlaku. Bardzo skupiony, gdyż tylu strzałek nakazujących zmianę kierunku na żadnym szlaku jeszcze nie widziałem dojechałem nim do końca i...opłaciło się. Odnalazłem to co na pewno cieszyło Kubę. Szybkie wąwozy z niewielką ilością przeszkód, parę fajnych wyskoków, i wreszcie ciekawy singiel (szkoda, że tak krótki).


Gdy wyjechałem w końcu na drogę poczułem, że...znowu leje. I to na tle poważnie, że postanowiłem znaleźć się w domu jak najszybciej, więc pomknąłem w stronę Bielska ulicą Żywiecką. Nie pamiętam żebym jechał kiedyś w takim deszczu, po takich kałużach. Plus tego był taki, że nie czułem zmęczenia choć cisnąłem na maxa. Czułem jedynie wszędobylską wodę. A i jeszcze jedno-zanim dojechałem do domu rower był praktycznie czysty - wystarczyło spłukać i przetrzeć.


Kategoria 0-49 km, Beskid Mały, MTB


  • DST 92.00km
  • Teren 58.00km
  • Czas 07:10
  • VAVG 12.84km/h
  • VMAX 72.00km/h
  • Temperatura 11.0°C
  • Podjazdy 2800m
  • Sprzęt KTM /SPRZEDANY/
  • Aktywność Jazda na rowerze

bbRiderZ - Beskid Mały: 1-0

Środa, 1 maja 2013 · dodano: 02.05.2013 | Komentarze 1

To był niesamowity dzień. Pobudka o 6:00 i od 7:00 w siodle przez ponad 7 godzin. Razem z chłopakami z bbRiderZ (w sumie 14 osób) przemierzyliśmy Beskid Mały od Hrobaczej Łąki po Leskowiec. Myślę, że zwycięsko wyszliśmy z tej walki!
Zaczęło się dosyć nieprzyjemnie bo jazdą w deszczu przez pierwsze 40min. i moim ślizgiem po mokrym asfalcie w drodze do miejsca spotkania. Z obdartym łokciem, kolanem i kostkami, na szczęście bez strat w sprzęcie pognałem dalej. W Lipniku Górnym zjechaliśmy z asfaltu i leśnymi drogami, w totalnej mgle wspięliśmy się na Hrobaczą Łąkę. Stamtąd, uważając by nie zahaczyć o żadną brzozę, pomknęliśmy do Porąbki-niestety asfaltem aby jak najszybciej dojechać do czekających na nas kolejnych (trzech) członków ekipy. W tym miejscu część chłopaków się zbuntowała i ruszyli prosto na Przełęcz Kocierską drogą asfaltową przez Wielką Puszczę, z pominięciem Żaru. Większość zmierzyła się jednak z trudnym podejściem na tę górę:


Wąskimi i grząskimi ścieżkami dotarliśmy w końcu na Kocierz gdzie znów byliśmy w komplecie...no prawie, bo dwóch z nas zapędziło się podczas szaleńczego zjazdu w dół i zgubili właściwą drogę. Dogonili nas dopiero na Potrójnej - w miejscu kolejnej dłuższej przerwy.


Na malowniczym szlaku z Potrójnej w kierunku Leskowca miała miejsce pierwsza poważna awaria. Dla jednego z nas był to praktycznie koniec jazdy gdyż urwał się hak przerzutki. Kolejna identyczna usterka miała miejsce na zielonym szlaku w drodze powrotnej z Leskowca. Dwóch bikerów nie miało możliwości ukończenia rajdu :(

U celu naszej wyprawy dopadliśmy jednocześnie bufet schroniska. Każdy zamówił po zupce, a niektórzy również i drugie danie. Uzupełniliśmy zapasy wody, pstryknęliśmy pamiątkowe zdjęcie i ustaliliśmy drogę powrotną. Czterech z nas (w tym co oczywiste pechowiec od urwanego haka) wybrało zjazd do Andrychowa i powrót asfaltem, a reszta kwintesencje MTB czyli zielony szlak do wsi Łysina. W tym celu musieliśmy wrócić się do Łamanej Skały (Madohora) i na rozjeździe skręcić w lewo. Od tej chwili można było się napawać mikstem szybkich, technicznych zjazdów i krótkich podjazdów.

Z wysoko położonej Łysiny biliśmy rekordy prędkości na asfaltówce do Okrajnika. Dalej pozostało już "tylko" wrócić ponad 30km. do Bielska przez wykańczającą fizycznie i psychicznie Przeł. Przegibek. Na przełęczy prowadząca czwórka musiała poczekać chwilkę na resztę bardziej osłabionych, po czym wszyscy podziękowaliśmy sobie za wspaniały dzień i każdy swoim tempem pojechał w stronę domów.


P.S. Zdjęcia "skradzione" od Kuby, Seby i Karela