Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi ludwikon z miasteczka Bielsko-Biała. Mam przejechane 11153.50 kilometrów w tym 1794.60 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 13.34 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 144244 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy ludwikon.bikestats.pl
  • DST 26.00km
  • Teren 10.00km
  • Czas 01:48
  • VAVG 14.44km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • Podjazdy 703m
  • Sprzęt KTM /SPRZEDANY/
  • Aktywność Jazda na rowerze

I'm riding in the rain

Piątek, 3 maja 2013 · dodano: 03.05.2013 | Komentarze 2

Godzina 14:00 - przestało padać. Jadę! Wyszedłem przed blok bez ustalonego celu. Jakoś tak odruchowo zacząłem jechać w stronę Przegibka. Stwierdziłem, że to dobry kierunek bo po asfalcie, a rower wczoraj dopieszczony, aż żal ubłocić. Zamierzałem zjechać do Międzybrodzia i zrobić pętlę przez Tresną. Ale w ciągu 30min do przełęczy plany się pozmieniały. Po pierwsze-dlaczego na szosową trasę wziąłem górala? Po drugie-mgła na tyle duża, że trochę nieswojo czułem się wśród samochodów. W dodatku zatrzymał się przy mnie patrol drogówki i zasugerował założenie oświetlenia. Tylko skąd je wziąć? Także niewiele się zastanawiając skręciłem na przełęczy w las i postanowiłem wjechać, a następnie zjechać z Magurki zachwalanym przez Jakubiszona czarnym szlakiem do Łodygowic.
Narciarski szlak na szczyt, nie licząc jednorazowego kłopotu z przerzutką wyjechałem w całości (nowa oponka trzyma dobrze). Klimat jak z horroru Silent Hill. Schroniska nie było widać spod budynku stacji narciarskiej.


O dziwo spotkałem na szczycie kilkoro turystów. Po zjedzeniu batona czas było zacząć zjeżdżać. Początek szlaku znałem bo już nim jechałem. I tak jak poprzednim razem nie zachwycał. Szeroki wąwóz z nadmiarem luźnych kamieni. Postanowiłem jednak wytrwać do końca i nie zbaczać fajnym singielkiem ze szlaku. Bardzo skupiony, gdyż tylu strzałek nakazujących zmianę kierunku na żadnym szlaku jeszcze nie widziałem dojechałem nim do końca i...opłaciło się. Odnalazłem to co na pewno cieszyło Kubę. Szybkie wąwozy z niewielką ilością przeszkód, parę fajnych wyskoków, i wreszcie ciekawy singiel (szkoda, że tak krótki).


Gdy wyjechałem w końcu na drogę poczułem, że...znowu leje. I to na tle poważnie, że postanowiłem znaleźć się w domu jak najszybciej, więc pomknąłem w stronę Bielska ulicą Żywiecką. Nie pamiętam żebym jechał kiedyś w takim deszczu, po takich kałużach. Plus tego był taki, że nie czułem zmęczenia choć cisnąłem na maxa. Czułem jedynie wszędobylską wodę. A i jeszcze jedno-zanim dojechałem do domu rower był praktycznie czysty - wystarczyło spłukać i przetrzeć.


Kategoria 0-49 km, Beskid Mały, MTB



Komentarze
jakubiszon
| 22:14 piątek, 3 maja 2013 | linkuj Czarny szlak rządzi :). Podziwiam za chęci :)
k4r3l
| 18:54 piątek, 3 maja 2013 | linkuj Pewnie byśmy się tam dziś spotkali, gdyby nie deszcz i awaria łańcucha Kuby :/ Faktycznie, szlak wygląda zachęcająco! ps. cóż za wspaniałomyślna reakcja drogówki ;) dobrze, że dmuchać nie kazali, hehe.
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa zesla
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]