Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi ludwikon z miasteczka Bielsko-Biała. Mam przejechane 11153.50 kilometrów w tym 1794.60 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 13.34 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 144244 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy ludwikon.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

MTB

Dystans całkowity:3043.50 km (w terenie 1523.00 km; 50.04%)
Czas w ruchu:212:35
Średnia prędkość:13.69 km/h
Maksymalna prędkość:72.00 km/h
Suma podjazdów:73447 m
Suma kalorii:700 kcal
Liczba aktywności:82
Średnio na aktywność:37.12 km i 2h 45m
Więcej statystyk
  • DST 30.00km
  • Teren 13.00km
  • Czas 02:27
  • VAVG 12.24km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Sprzęt KTM /SPRZEDANY/
  • Aktywność Jazda na rowerze

Łysa Hora

Czwartek, 22 lipca 2010 · dodano: 07.04.2013 | Komentarze 3

Jak ja lubię eksplorować nieznane rejony! Tego dnia nadarzyła się okazja do poznania Beskidu Morawsko-Śląskiego. Wraz z Kubą (Jakubiszon) i Julią postanowiliśmy wjechać na najwyższy szczyt tego pasma i jednocześnie najwyższą górę Śląska Cieszyńskiego, na Łysą Górę (1324 m. n.p.m.). W pobliże zamkniętej dla ruchu motorowego drogi prowadzącej na szczyt podjechaliśmy z Bielska samochodem. Po drodze trochę pobłądziliśmy-nauczka by brać mapę. Zresztą mapy pasma górskiego również nie posiadaliśmy więc sama jazda była nieco improwizowana. Na szczęście z powrotem do auta trafiliśmy, ale o tym dalej.



Tego dnia było bardzo gorąco. Temperatura nieznośnie dawała się we znaki podczas półtoragodzinnego podjazdu (czas najsłabszego z nas). Na szczęście byliśmy w Czechach i myśl o zimnym czeskim browarze na szczycie pozwalała kręcić korbą z uśmiechem na ustach.


Szczyt jest mocno zurbanizowany. Znajduje się tutaj 78-metrowy przekaźnik telewizyjny, stacja meteorologiczna, schronisko turystyczne i budynek Górskiej Służby. Naprawdę sporo tam betonu. Dobrze, że widoki na sąsiednie pasma wynagradzają nieco brzydotę samego wierzchołka.




Do auta postanowiliśmy zjechać drugą stroną góry, urządzając sobie tym samym wybitnie terenowy zjazd. Prowadził nas początkowo szlak niebieski, następnie czerwony i zielony.









  • DST 50.00km
  • Teren 25.00km
  • Czas 03:30
  • VAVG 14.29km/h
  • Temperatura 5.0°C
  • Sprzęt KTM /SPRZEDANY/
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wokół Babiej Góry

Piątek, 4 grudnia 2009 · dodano: 07.04.2013 | Komentarze 1

Trip wokół Babiej Góry był dla nas pierwszym wypadem poza dobrze nam znane trasy Beskidu Małego i Śląskiego. Razem z Jakubiszonem dojechaliśmy samochodem do Oravskiej Polhory na Słowacji, aby spod zajazdu "Chata Slana Voda" wyruszyś na rowerach w teren. Już pierwszy rzut oka na górę, w kierunku której zmierzamy nastrajał do ostrego pedałowania.

Początkowa trasa zamkniętym dla samochodów asfaltem była bardzo przyjemna. Kontrolowaliśmy naszą lokalizację na mapie i napawaliśmy się obecnością w nieznanym nam terenie.




Pierwszy poważniejszy podjazd pojawił się przed przełęczą Tabakowe Siodło. Tam zrobiliśmy sobie krótką przerwę.





Dalsza droga wiła się wzdłuż granicy, a potem czerwonym szlakiem w kierunku schroniska PTTK na Markowych Szczawinach. Teoretycznie nie wolno tam jeździć rowerem (Park Narodowy) ale w praktyce jest to tak mało uczęszczany szlak, że raczej nikomu nasza jazda nie przeszkadzała. Z rowerów zsiedliśmy zbliżając się do schroniska i okazało się to bardzo dobrą decyzją. Spotkaliśmy w tym miejscu strażnika PN, któremu musieliśmy się wytłumaczyć co robimy w tym miejscu z rowerami. Przestrzegł nas przed jazdą, zezwolił tym samym na prowadzenie dwóch kółek obok siebie i poszedł w swoją stronę. My natomiast początkowo prowadząc swoje maszyny czuliśmy nieodpartą pokusę aby na nie wskoczyć. Tym bardziej, że niebieski szlak na przeł. Krowiarki to droga po równi pochyłej. Chyba już za pierwszym zakrętem, zostawiwszy w tyle schronisko zdecydowaliśmy, że dosyć tego prowadzenia. Co to za absurdalny przepis o zakazie jazdy na rowerze po Parku w momencie gdy do nowo budowanego schroniska ekipa budowlana dojeżdżała tą samą drogą na kładach. Natomiast pieszych praktycznie nie było. Po drodze spotkaliśmy jeszcze tylko...strażnika Parku. Niestety nie jestem w stanie powtórzyć tego co wykrzykiwał wymachując rękami, gdyż szum wiatru i stukot łańcucha o rurkę tylnych widełek na usłanej kamieniami trasie skutecznie zagłuszał jego wołania.



Z Krowiarek wjechaliśmy na chwilkę na asfalt by za moment znowu wjechać w błotnistą dróżkę przez las. Przed nami roztaczał się wspaniały widok na najwyższe góry Polski. Zielonym szlakiem dojechaliśmy do utwardzonej drogi prowadzącej w kierunku granicy ze Słowacją. Po asfaltowej nawierzchni jechało się tak dobrze, że zapędziliśmy się aż do wsi Lipnica Wielka. Niestety nie był to dobry kierunek i musieliśmy się wrócić ok 2km pod górkę w stronę turystycznego przejścia granicznego Przywarówka-Oravska Polhora. Stamtąd niebieskim i żółtym szlakiem dotarliśmy z powrotem do samochodu przy chacie Slana Voda. Muszę przyznać, że widok na królową beskidów od tej strony jest niezbyt imponujący.