Info

Suma podjazdów to 144244 metrów.
Więcej o mnie.

Moje rowery
Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2017, Grudzień2 - 0
- 2017, Listopad2 - 0
- 2017, Październik1 - 0
- 2017, Wrzesień1 - 0
- 2017, Sierpień1 - 0
- 2017, Lipiec3 - 0
- 2017, Czerwiec3 - 0
- 2017, Maj1 - 0
- 2017, Marzec2 - 0
- 2017, Luty1 - 0
- 2017, Styczeń3 - 0
- 2016, Grudzień5 - 0
- 2016, Listopad7 - 6
- 2016, Październik4 - 2
- 2016, Wrzesień13 - 1
- 2016, Sierpień11 - 6
- 2016, Lipiec10 - 1
- 2016, Czerwiec14 - 4
- 2016, Maj17 - 4
- 2016, Kwiecień10 - 6
- 2016, Marzec12 - 4
- 2016, Luty13 - 3
- 2016, Styczeń11 - 0
- 2015, Grudzień10 - 2
- 2015, Listopad1 - 0
- 2015, Październik13 - 4
- 2015, Wrzesień8 - 4
- 2015, Sierpień5 - 2
- 2015, Lipiec11 - 2
- 2015, Czerwiec7 - 2
- 2015, Maj12 - 2
- 2015, Kwiecień11 - 4
- 2015, Marzec13 - 0
- 2015, Luty8 - 1
- 2015, Styczeń8 - 1
- 2014, Grudzień8 - 1
- 2014, Listopad1 - 0
- 2014, Październik2 - 1
- 2014, Wrzesień6 - 6
- 2014, Sierpień11 - 2
- 2014, Lipiec4 - 0
- 2014, Czerwiec3 - 3
- 2014, Maj9 - 4
- 2014, Kwiecień3 - 2
- 2014, Luty6 - 4
- 2014, Styczeń5 - 3
- 2013, Grudzień6 - 1
- 2013, Listopad2 - 2
- 2013, Październik4 - 3
- 2013, Wrzesień2 - 0
- 2013, Sierpień5 - 8
- 2013, Lipiec3 - 0
- 2013, Czerwiec1 - 1
- 2013, Maj10 - 9
- 2013, Kwiecień7 - 4
- 2013, Marzec2 - 2
- 2013, Styczeń1 - 1
- 2012, Grudzień1 - 4
- 2012, Listopad3 - 4
- 2012, Październik2 - 0
- 2012, Wrzesień2 - 0
- 2012, Sierpień5 - 0
- 2012, Lipiec2 - 0
- 2011, Czerwiec1 - 0
- 2011, Maj1 - 0
- 2010, Lipiec1 - 3
- 2009, Grudzień1 - 1
- 2009, Lipiec1 - 0
Szosa
Dystans całkowity: | 4620.50 km (w terenie 5.00 km; 0.11%) |
Czas w ruchu: | 202:07 |
Średnia prędkość: | 21.18 km/h |
Maksymalna prędkość: | 86.00 km/h |
Suma podjazdów: | 63142 m |
Suma kalorii: | 236 kcal |
Liczba aktywności: | 79 |
Średnio na aktywność: | 58.49 km i 2h 50m |
Więcej statystyk |
- DST 60.50km
- Czas 02:24
- VAVG 25.21km/h
- VMAX 60.00km/h
- Podjazdy 1026m
- Sprzęt mERIDA
- Aktywność Jazda na rowerze
Pachnąca przejażdżka
Piątek, 1 maja 2015 · dodano: 01.05.2015 | Komentarze 0
Zaczął się długi weekend majowy. 1Maja oboje z żoną mieliśmy wolne - postanowiliśmy spędzić ten dzień aktywnie i ciekawie czyli na jakiejś górskiej przechadzce. Od rana jednak pogoda nie zachęcała do wychodzenia z domu. Poszliśmy zatem tylko na krótki spacer do lasu w okolicach przełęczy Przegibek. Pomyślałem, że skoro pogoda jest barowa to chociaż napiję się w "Gawrze" najlepszego w miarę ogólnodostępnego lanego piwa, tj Brackiego. Jednak na spacerze - mimo wymyślanych przez córkę zabaw typu gonienie między drzewami udając małpę - zmarzłem na tyle, że odeszła mi ochota na zimne piwo. Po powrocie do domu, zjedzeniu obiadu czułem taki niedosyt ruchu oraz tego konkretnego browaru, że postanowiłem połączyć jedno z drugim i mimo dżdżystego deszczyku na zewnątrz przebrałem się w kolarskie ciuchy i wsiadłem na szosę. Jako, że deszcz był na tyle niewielki postanowiłem zaliczyć jeszcze jedną przełęcz, która z racji odległości od Bielska nabije mi troszkę kilometrów do kolarskiej statystyki. Na Salmopol jednak nie dojechałem, gdyż za centrum Szczyrku zaczęło padać na tyle mocno, że zwyczajnie mi się odechciało. Wróciłem i początkowo sądziłem, że wszystko świetnie się układa, gdyż w Buczkowicach prawie nie padało.
Wszystko zmieniło się diametralnie gdy dojechałem do jeziora Żywieckiego. Tam waliło żabami, że hej! Stwierdziłem jednak, że skoro zmierzam w stronę domu to co za różnica jak jest pogoda. Aura nie przeszkadzała również urlopowiczom w domkach wokół jeziora. Całą drogę towarzyszył mi zapach potraw przyrządzanych na grillach w ogrodach przy dosłownie każdej posesji. W czasie podjazdu na Przegibek rozgrzałem sie na tyle, że wcale nie przeszła mi ochota na Brackie. Aby za długo nie siedzieć i się nie wychłodzić zamówiłem małe (0,33l).
Zjazd z przełęczy w deszczu i po mokrej nawierzchni był cholernie nieprzyjemny. Buty przemoczyłem doszczętnie. Ale najważniejsze, że i mięśnie i podniebienie zaspokojone!
- DST 64.00km
- Czas 02:35
- VAVG 24.77km/h
- Sprzęt mERIDA
- Aktywność Jazda na rowerze
Śniadanie nad jeziorem
Poniedziałek, 27 kwietnia 2015 · dodano: 01.05.2015 | Komentarze 0
Mimo wolnego dnia pobudka o 5:30 i wyjazd nad jezioro Goczałkowckie aby zjeść tam bułkę z jogurtem. Chciałem zrobić zdjęcie tego skromnego śniadania na tle tafli wody ale spostrzegłem wtedy, ze zapomniałem smartfona. Powrót przez Landek, Jasienicę, Jaworze.
Po zjedzeniu pełnowartościowego śniadania w domu wycieczka rodzinna na Czantorię - tym razem pieszo.
- DST 65.00km
- Sprzęt mERIDA
- Aktywność Jazda na rowerze
Szosing
Czwartek, 16 kwietnia 2015 · dodano: 19.04.2015 | Komentarze 2
Wyjazd do Rychwałdu celem przypomnienia sobie podjazdu pod tamtejszą niepozorną przełęcz - mimo krótkiego odcinka jest co podjeżdżać. Powrót przez Przegibek
- DST 49.00km
- Czas 02:20
- VAVG 21.00km/h
- Temperatura 1.0°C
- Aktywność Jazda na rowerze
Daleka droga do domu
Poniedziałek, 19 stycznia 2015 · dodano: 19.01.2015 | Komentarze 0
Gdybym z pracy miał wracać 2 godziny, a tym bardziej tyle dojeżdżać raczej rower by się nie sprawdził jako środek transportu. Na szczęście dziś nie musiałem z niego korzystać z konieczności. Z przyjemności (choć trochę zmarzłem) wróciłem z pracy do domu okrężną drogą - przez Kęty, Kobiernice, Międzybrodzie, przeł. Przegibek. Z poziomu jeziora mogłem zaobserwować wyraźną linię wyznaczającą wysokość od której w górach zalega śnieg - tak jak się spodziewałem przejazd przez przełęcz to był wjazd w inny świat - górski, śnieżny, uroczy.
- DST 202.00km
- Teren 1.00km
- Czas 08:29
- VAVG 23.81km/h
- Podjazdy 2069m
- Sprzęt mERIDA
- Aktywność Jazda na rowerze
2ie stówy z 3jką w tle
Poniedziałek, 8 września 2014 · dodano: 08.09.2014 | Komentarze 4
Dwie stówy bo 200 przejechanych kilometrów. Trójka bo zaliczyłem 3 państwa (Polska, Czech, Słowacja), a także 3 powiaty na terenie Polski (bielski, cieszyński i małopolski).
Dzień zacząłem o 5:00. Mimo tak wczesnej pory wyjechałem dopiero po 2óch godzinach z powodu dolegliwości żołądkowych. Nie dałem jednak za wygraną i ruszyłem zrobić pętlę, którą podsunął mi Marek swoim ostatnim dojazdem do Wlk. Raczy. Mianowicie chodziło o objechanie części Beskidu Żywieckiego po czeskiej stronie pasma. Było to dla mnie tym bardziej interesujące, że nie pedałowałem wcześniej w rejonie Cieszyna i Tesina. Widok na Beskid Morawski z...Dębowca miejscowości, nie szczytu):
Na rynku wspomnianego miasta zrobiłem pierwszy przystanek połączony z drugim śniadaniem. Na rynek ledwo wjechałem z powodu wszechobecnych robót drogowych w okolicy:
Bardzo ciekawe uczucie kiedy przejeżdża się przez most na rzece stanowiąca granice państwa i nagle ludzie mówią innym językiem. Jednak co ciekawe pierwsze dwie osoby które zauważyłem w obcym państwie to byli...skośnoocy!
Do Trzyńca jechało się w śmierdzącej atmosferze z powodu Huty Trinec. Dosyć zakurzona okolica. Natomiast samo miasteczko bardzo przyjazne rowerzystom - wygodne ścieżki rowerowe wzdłuż ulic a na każdym skrzyżowaniu śluza rowerowa (pierwszy raz widziałem takową na żywo).
Ruch samochodowy nie był zbyt duży w przeciwieństwie do dalszej drogi na Jabłunkov. Jednak kiedy w miejscowości Hradek można było zjechać z drogi szybkiego ruchu na "starą drogę" wszelki ruch zanikł. Tak było wszędzie gdzie wzdłuż poprzedniej drogi powstała droga typu ekspresowa. Na drodze na Cieszyn minęło mnie dosłownie kilka aut, a na starej drodze z Kamesznicy do Milówki nie spotkałem żadnego samochodu. Polecam jazdę rowerem po "starych drogach"!
Z Jablunkova przez Bukovec (piękna okolica) do Polski. Będąc tak blisko nie omieszkałem podjechać do tutejszej atrakcji turystycznej, tj. trójstyku czyli miejsca gdzie stykają sie granice trzech państw - Polski, Czech i Słowacji. Po Słowacji nie pojeździłem natomiast podszedłem za rzeczkę piechotą, a więc kolejne państwo zaliczone!
Niestety z tego przytulnego miejsca trzeba wrócić ta samą drogą i to pod górę. Na głodnych wrażeń czeka bardzo trudna trasa górska - ja sobie odpuściłem (za wysokie progi- może kiedyś :) Ja się tylko pytam gdzie się pcha ta grupa czeskich emerytów? Życie im niemiłe???
Czymże jednak był ten podjazd w porównaniu do następnych czekających mnie w okolicach Istebnej i Koniakowa z Ochodzitą na czele. Poniżej widoczek spod Ochodzitej - wjazd kolarką na wierzchołek sobie odpuściłem (trzeba sobie coś zostawić na przyszłe czasy, okolica wszak jest przepiękna!
Dalej przez Milówkę-na zdjęciu "eska" a ja nad nią jako jedyny uczestnik ruchu:
Później do Żywca, po prawej stronie jeziora Żywieckiego i wysuszonego Międzybrodzkiego:
Dalej do Czańca gdzie chciałem zajrzeć do sklepu rowerowego i tym sposobem na liczniku stuknęło 155km. Żal zatem było nie zaliczyć pierwszej dwusetki więc do Bielska pojechałem okrężną drogą przez Wilamowice i sąsiednie wioski. Po drodze spotkałem imponujący krzyż na polu między domami. W tle na Hrobaczej Łące było widać kolejny - sporo tych aktów wiary.
Na 180 kilometrze jadąc wąskimi dróżkami "na czuja" w pewnym momencie zabrakło asfaltu na odcinku ok 200 metrów. Podczas takiej przełajowej jazdy na szosowych oponach nie wyszło mi ominięcie dziury - w zacienionym miejscu nawierzchnia była mokra, a ruch kierownicą, który wykonałem zbyt gwałtowny. Skończyło się ślizgiem ręka po nawierzchni:
Jak na złość rękawiczki ściągnąłem jakieś 5 kilometrów wcześniej pod sklepem gdzie uzupełniałem kalorie i już ich nie włożyłem na dłonie. Ostatnie 22 km pokonałem trzymając kierownicę jedna ręką. Mimo tego incydentu wycieczkę uważam za bardzo udaną. Co mnie pozytywnie zaskoczyło czułem, że mam w nogach siłę na więcej, choć już niekoniecznie stromych podjazdów. Jeśli jeszcze kiedyś powtórzę ten wynik lub będę chciał pobić swój rekord odległości to zaplanuje jednak trasę przed wyjazdem by pod koniec nie "szukać" kilometrów niejako na siłę.
- DST 39.00km
- Sprzęt mERIDA
- Aktywność Jazda na rowerze
na miasto - dookoła
Wtorek, 5 sierpnia 2014 · dodano: 08.08.2014 | Komentarze 0
- DST 105.00km
- VMAX 72.00km/h
- Podjazdy 1373m
- Sprzęt mERIDA
- Aktywność Jazda na rowerze
terenowo-szosowo
Czwartek, 19 czerwca 2014 · dodano: 29.07.2014 | Komentarze 1
Rego dnia czwórka chłopaków z bbRiderZ jechała w teren - w Beskid Żywiecki. Najchętniej pojechałbym z nimi ale... obowiązki zawodowe wzywały na 14. Korzystając z tego, ze w planach mieli dojazd asfaltem do Węgierskiej Górki postanowiłem ich "odprowadzić - na kolarzówce. Dojechaliśmy pod początek czerwonego szlaku wyprowadzającego na Rysiankę - dłużej nie mogłem cieszyć się jazdą w grupie - od tej pory jechałem już sam, w stronę Bielska aby dojechać do domu o rozsądnej godzinie. Jeszcze tylko wspólna sesja zdjęciowa (turysta-fotograf nie popisał się jakością wykonanej fotki) i w drogę.
Wracając z Węgierskiej Górki przez Lipową, Buczkowice, Szczyrk natknąłem się na kilka procesji związanych z obchodami uroczystości Bożego Ciała. Jedna z nich okazała się zaporą nie do przebicia - musiałem zmienić kierunek jazdy, gdyż ludzie klęczeli nie tylko na chodnikach ale także na jezdni i poboczu i w rowach...co kto lubi.
Będąc w Buczkowicach uznałem, że mam jeszcze czas na nadanie sensu tej wycieczce jakimś konkretnym podjazdem. I tak wylądowałem na Białym Krzyżu.
- DST 40.00km
- Sprzęt mERIDA
- Aktywność Jazda na rowerze
A miało być tak pięknie...
Czwartek, 12 czerwca 2014 · dodano: 15.06.2014 | Komentarze 0
Jakoś nie przyszło mi do głowy poprzedniego wieczoru sprawdzić prognozę pogody na dziś. Nastawiłem budzik na 6:00 aby zdążyć pojeździć przed upałami, które od dwóch dni panowały w okolicy. Wstałem rano, a za oknem...mglisto i pochmurnie. Wyruszyłem w stronę przęł. Przegibek, a następnie Czańca. Planowałem wykręcić koło setki, a po 20km skręciłem w stronę domu aby drugą część trasy pokonać już w deszczu :(
- DST 20.00km
- Sprzęt KTM /SPRZEDANY/
- Aktywność Jazda na rowerze
Rozprostowanie kości w okolicy Przegibka
Środa, 23 kwietnia 2014 · dodano: 23.04.2014 | Komentarze 0
- DST 100.00km
- Czas 04:00
- VAVG 25.00km/h
- Temperatura 12.0°C
- Podjazdy 1336m
- Sprzęt mERIDA
- Aktywność Jazda na rowerze
Przeł. Glinne
Niedziela, 10 listopada 2013 · dodano: 10.11.2013 | Komentarze 2
Tego dnia miałem popedałować z Kubą gdzieś w terenie, ale wymyślił sobie odległe ode mnie okolice Leskowca więc podziękowałem i wyspawszy się wyruszyłem po 11:00 tradycyjnie w stronę Przegibka. Wspinając się na przełęcz miałem czas na obliczenia i wymyśliłem, że zdążę przed zmrokiem wykręcić setkę. Tylko gdzie jechać? Przecież nigdy nie byłem rowerem w Korbielowie! Przełęcz Glinne, a tym samym granica polsko-słowacka to idealny cel, czyż nie? Wybrałem drogę przez Rychwałd - nie spodziewałem się takiego podjazdu - niezbyt szybkie tempo pozwoliło nacieszyć oczy tą piękną okolicą. W Jeleśni poczułem spory głód i wybawieniem okazała się cukiernia, a w niej capuccino i ciasto jagodowe. Sam podjazd na przeł. Glinne nie jest stromy ale podjazd ciągnie się już od Jeleśni - ok. 10km. Początkowo widok na górujące nad Korbielowem, ośnieżone Pilsko cieszył ale im wyżej tym bardziej odczuwalny był chłód - w drodze powrotnej mocno zmarzły mi kończyny. U celu podróży fotka i w drogę, bez dłuższego odpoczynku! Wracać miałem przez Lipową, ale że w Żywcu byłem na godzinę przed zapadnięciem zmroku to postanowiłem większość trasy pokonać mało urokliwą ale szybszą ulicą Żywiecką.